wtorek, 4 września 2012

rozdział 4


rozdział 4  drugi dzień w LA

Jutro pierwszy dzień szkoły jak to szybko zleciało. Trochę się denerwowałyśmy jednak sądzimy że nie powinno być tak źle. Poszłyśmy do sklepu na zakupy bo kurcze prawie nic nie miałyśmy w lodówce!
- Co kupimy?- zapytała Nicol.
- No coś do jedzenia.- śmiałam się.
- Okey ale kupmy też vifon (zupka chińska)- powiedziała Nicol.
- Dobra spoko kupimy trzeba jeszcze kupić chleb bułki...i to i to.- Mówiłam i ładowałyśmy zakupy do kosza. Kiedy wróciłyśmy ze sklepu zrobiłyśmy sobie śniadanie podczas którego zadzwonił telefon. To był Tomek! Mój były chłopak który został naszym najlepszym przyjacielem i był dla mnie i Nicol bardzo ważny. Zrobiłam telefon na głośnik.
T: Zapomniałyście o mnie czy jak?
N: Nie no coś Ty musiałyśmy odespać i przystosować sie do nowej strefy czasowej.
T: A właśnie tak myślałem że to dlatego nawet nie zadzwoniłyście.
J: A ty jeszcze nie śpisz słońce?
T: Przecież wiesz że późno chodzę spać.
J: No tak faktycznie. A tak co tam u Ciebie?
T: Nudno mi tu tak to mogłem do was wpaść a teraz nie mam do kogo.
N: Oj pyszczku zawsze możesz do nas wpaść.
T: Wiem i jak tylko będę miał mniej nauki to od razu do was przylatuje.
J: No ja myślę a teraz wybacz ale jutro mamy szkołę a musimy jeszcze mieszkanie ogarnąć.
T: Dobrze to kiedyś tam znowu zadzwonię papapa.
N: To papapa młody. Po rozmowie z Tomkiem było nam o wiele lepiej posprzątałyśmy mieszkanie aż lśniło. Potem przygotowałyśmy sobie zeszyty i rzeczy na jutro do szkoły i oglądałyśmy tv.
- Wiesz co Nicol musimy sobie jakieś gazety kupić.- powiedziałam.
- To może jutro jak pójdziemy z uczelni?- zapytała.
- W porządku. Weź włącz MTV.- powiedziałam a przyjaciółka zrobiła to o co ją prosiłam znowu leciało BTR i o dziwno mogło lecieć.
- Wiesz co oni serio nie są tacy źli piosenki mają fajne.- powiedziała Nicol.
- Ciotka pamiętasz nie miałyśmy ich lubić.- odpowiedziałam.
- No oj już przestań nie mówię że już ich lubię tylko że piosenki mają fajne.- śmiała się Nicol.
- I tak u ciebie ma zostać kurcze ja ich nie lubię i jakoś żyję.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Żebyś się nie zdziwiła.- zamruczała pod nosem Nicol.
- Mówię ci że nigdy ich nie polubię.- odpowiedziałam a przyjaciółka jak zwykle mnie wyśmiała. Jak nigdy siedziałyśmy do późna i  rozmawiałyśmy. jednak dobrze zrobiłyśmy przylatując tu można powiedzieć że zaczynamy nowy rozdział w naszym życiu a to jak będzie okaże się z czasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz