wtorek, 4 września 2012

rozdział 14


rozdział 14 prezent od Demi

Kiedy wróciłyśmy do szkoły wszyscy sie tak na nas dziwnie patrzeli jakbyśmy nie wiadomo co zrobiły ale nam to wisiało szczerze mówiąc. O dziwo nie musiałyśmy nadrabiać zaległości jakie miałyśmy przez dwa dni nieobecności dopadło nas lekkie zdziwienie ale się cieszyłyśmy. Wykładowcy zaczęli być dla nas równie mili jak są od zawsze do Jamesa jejku trochę to było dziwne i nie codzienne ale też fajne. Nawet nie spostrzegłyśmy kiedy zaczął się już październik. Przez cały ten czas jak tylko spotykamy się z Demi bardzo się ze sobą zżyłyśmy. W niedzielę wpadła do nas na kawę. Uśmiech nie schodził jej z twarzy a za razem była jakaś zdenerwowana więc zapytałyśmy się jej o co chodzi. Demi nic nie odpowiedziała więc siedziałyśmy dość dłuższą chwilę w ciszy dopiero po pewnym czasie zaczęła mówić.- Bo ja mam coś do Was ale nie wiem jaka będzie wasza reakcja.
- Wiesz że my nic nie chcemy od Ciebie bo nie jesteśmy z Tobą dla jakiś prezentów.- powiedziała Nicki.
- Wiem ale to jest coś wyjątkowego.- odpowiedziała brązowowłosa. Po czym wyciągnęła z torebki trzy czerwone pudełeczka gdzie każda z nas otworzyła jedno. W każdym jeden kawałek serca na który było coś napisane.
- Bardzo Was lubię...no dobra...jesteście dla mnie jak siostry kocham Was.- popłakała się Demi.
- Ale nie możemy tego przyjąć to jest ze złota.- powiedziała Nicol.
- Tak wiem ale proszę weźcie je.- poprosiła Demi. Tak więc zrobiłyśmy to o co porosiła nas dziewczyna potem gdy złączyłyśmy wszystkie części w całość powstał napis "best frends forever" wszystkie zaczęłyśmy płakać jak głupie. Potem z Nicol powiedziałyśmy to samo Demi co ona nam chwilę wcześniej. Byłyśmy bardzo szczęśliwe rozumiałyśmy się bez słów. Od tego momentu każdą wolną chwilę spędzałyśmy razem. Pomagałyśmy sobie wzajemnie my jej w pisaniu piosenek na nowy album nad którym pracowała ona nam w lekcjach na zajęcia. Dzięki temu wyrabiałyśmy się ze wszystkim a Demi miała więcej luzu niż zawsze. Tydzień przed moimi urodzinami powiedziałam Demi że wpadnie także Joe bo się z nim znamy a Nicol się z nim kumpluje  no i czy nie będzie miała nic przeciwko temu, bo jak wiadomo chodzili ze sobą.
- No coś Ty ja z Joe się kolegujemy.- uśmiechnęła się.
- Super cieszę się.- odpowiedziałam.
- A tak właściwie to co byś chciała dostać na urodziny?- zapytała Nici.
- Nic nie chcę  tylko tort 21 świeczek i was.- odpowiedziałam.
- I tylko tyle?- zdziwiła się Demi.
- Demi jej dużo do szczęścia nie potrzeba.- śmiała się Nicol.
- Dobre! Ale tak serio to tylko to?- zapytała Demi po raz drugi.
- No tak mam tu bliskich chociaż Tomek jest w Polsce ale nic więcej nie chcę.- odpowiedziałam  po tej rozmowie zmieniłyśmy temat. Długo nie minęło a zaczęłyśmy się wygłupiać jak to my zresztą.  Następnie zrobiłyśmy kolację pooglądałyśmy tv i poszłyśmy spać dziś nocowałyśmy u Demi. Nie miałyśmy takiego zamiaru ale oglądałyśmy horror i się bałyśmy. W Los Angeles czułyśmy się jak w domu to też zasługa naszej Demi bez niej nasze życie byłoby tu nudne nie wspominając tylko śmiechu na uczelni przez Jamesa. A tak ciągle byłaby ta sama monotonia ale jednak tak musiało się stać że tu wyjechałyśmy potem poznałyśmy Demi znamy też "dzikiego" Jamesa. A co będzie dalej to czas pokaże mam nadzieję że dalej już będzie tylko lepiej niż jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz